Zurück zur Übersicht von: 28. Sonntag Lesejahr A
13. Oktober 2002 polnische Übersetzung - Dom St. Bartholomäus Frankfurt
1. Lesung Iz 25,06-10a 2. Lesung Flp 04,12-14.19-20 Evangelium Mt 22,1-14 |
1. Strój cynika
Przypowieść o uczcie weselnej ma w sobie posmak nonsensu . Wystarczy realistycznie wyobrazić sobie historię opowiedzianą w przypowieści, by zauważyć, że cała akcja świadomie i wielokrotnie doprowadzana bywa aż do granic absurdu. Ale oznacza to, że Jezus tym zabiegiem chciał przełamać utarte sposoby myślenia i nasze przyzwyczajenia.
Oto pewien król przygotowuje ucztę weselną dla swojego syna. Można by sądzić, że jest to wydarzenie roku, w którym każdy człowiek chciałby wziąć udział. Jednak kiedy przygotowania dobiegają końca, okazuje się, że zaproszeni goście wcale nie mają ochoty przybyć na ucztę. Mają zbyt dużo ważnych spraw do zrobienia, aby nadto udawać się jeszcze na jakieś święto. Niektórzy zaproszeni na wyraźne zaproszenie reagują jawną przemocą i odrzuceniem. Wobec tego król przerywa przygotowania i zawiesza ucztę weselną, by rozprawić się z tymi, którzy znieważyli i zabili jego posłańców. Monarcha obraca ich miasto w perzynę podobnie jak miało to miejsce w Jerozolimie w 70 r. po Chr.
Monarcha podejmuje jeszcze jedną próbę. W dalszym ciągu chce obchodzić święto. Ale teraz każe zapraszać zewsząd ludzi wszelkiego autoramentu: "dobrych i złych" - jak zauważa Ewangelia. Na zaproszenie można odpowiedzieć, bez konieczności spełnienia jakichkolwiek warunków. Ludzie z ulicy otrzymują zaszczyt uczestnictwa na uczcie, którego normalnie dostępują tylko wybrani i zasłużeni goście.
Uczta nabiera rozpędu. Punktem szczytowym jest przybycie na salę samego króla, który pozdrawia niezliczonych gości, co było wówczas w zwyczaju. Możemy sobie wyobrazić zastępy gości z rozmaitych krajów. Czy jednak owi "dobrzy i źli" mieli w ogóle czas, aby się przebrać? Najwyraźniej tak, ponieważ tylko jeden z nich uznał, że nie jest to potrzebne. Kiedy król zbliża się do gościa bez właściwego stroju, żąda od niego wyjaśnień. Zachowanie owego gościa jest według wszelkich znaków tak niebywałe, że nie jest on w stanie przedstawić żadnej racji, aby wytłumaczyć się z tej kłopotliwej sytuacji. Wobec tego zostaje wyrzucony w ciemności, gdzie pełen złości i bólu "płacze i zgrzyta zębami" i najchętniej ugryzłby się w pośladki - jakbyśmy powiedzieli dzisiaj.
2. Godziny zamknięcia sklepów
Z niezbyt realistycznej historii Jezus tworzy przypowieść. Opowiadanie to powinno zmusić nas do myślenia i poruszyć. Ale do czego?
Przypatrzmy się najpierw tym zaproszonym gościom, którzy nie przybyli na ucztę. Według mnie mamy tutaj do czynienia z ludźmi, dla których nie istnieją godziny otwarcia i zamknięcia sklepów. Tacy ludzie są mocno przekonani, że im nie tylko wszystko należy się w każdym czasie, ale także jest do ich dyspozycji. Nie ma jakiegoś określonego czasu na załatwienie lub kupno tego lub owego, lecz przez 24 godziny, na okrągło, wszystko winno być możliwe i w zasięgu ręki. Dla przykładu, po co krępować się jakimś programem telewizyjnym, czy nie lepiej wprowadzić możliwość wyboru dowolnego filmu w każdym czasie? Albo co stoi na przeszkodzie temu, żeby ten, kto dobrze zapłaci, mógł o każdej porze udawać się na zakupy? Albo jeśli najdzie mnie ochota, czyż nie mogę spędzić urlopu gdziekolwiek? Lotnisko staje się dzisiaj bramą do wielkiego świata. Ta mentalność szerzy się coraz bardziej. Każdy ma prawo do tego, aby w sposób nieskrępowany decydować o sobie. Klient jest królem i każdy jest królem.
Szokującą grupą są ci goście, którzy nie tylko że odrzucają zaproszenie, lecz dopuszczają się przemocy wobec posłańców króla. Nie mogą znieść nowiny, że właśnie w tym momencie nadszedł dla nich właściwy czas. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że nie jest tak, iżby człowiek w każdym czasie mógł mieć i robić wszystko. W ich przypadku to przekonanie jest tak przemożne, że aż uciekają się do przemocy. Swoim zachowaniem pozbywają się możliwości świętowania. A uczta weselna jest niczym innym jak pełnią życia.
3. Zaproszeni na święto życia
Druga część przypowieści traktuje o tych – dobrych i złych, którzy odpowiedzieli na bezwarunkowe zaproszenie króla. Prawdopodobnie nawet nie liczyli się z tym, że zostaną dopuszczeni na święto życia. Nie zaliczają się do elity społeczeństwa i do tych z najwyższej półki. Czy w ogóle zdają sobie sprawę, jak bardzo zostali obdarowani? Nie wiadomo. Nieraz może upłynąć wiele czasu zanim odkryję, że mam udział w czymś wspaniałym. Mogę przejść długą drogę, zanim zauważę, że bezwarunkowa miłość Boga dosięga także mnie, bez względu na to, czy jestem dobry, czy zły. Tak czy owak wszyscy ludzie są razem w dużej sali i świętują życie.
Poza jedną osobą. Król napotyka kogoś, kto wprawdzie przyjął zaproszenie, ale nie ma na sobie świątecznego stroju. Jest to człowiek, który odrzuca świętowanie. Na pozór wydaje mu się, że świętuje, bo jest tam razem z innymi. Ale w gruncie rzeczy on sam nie świętuje. Pozwala tylko innym świętować. Nie bije do niego blask świątecznego stroju, lecz gorycz cynizmu. Jest to swoista tragedia. Człowiek ów nie zauważa, że wdziera się na ucztę siłą i niszczy ją niejako od środka. Obraża współbiesiadników i robi sobie głupie żarty ze słabości i osobliwości innych. Nic dla niego nie jest święte. Uderza w to, co dla innych jest święte i wartościowe, a potem pełen wyrzutu pyta: „Dlaczego mówisz „au”?Siedzi z innymi przy stole i swoimi przytykami oraz ironicznymi uwagami niszczy to, z czego inni chcą się cieszyć.
Przypowieść wcale nie jest dla nas lekka. Używa bardzo jasnego języka. Jezus mówi w ten sposób nie po to, aby obciążyć nas dodatkowym ciężarem, lecz aby uratować to, co najważniejsze. Podstawą zaproszenia jest bezwarunkowa miłość Boga – dla każdego. Kto chwyta się tej podstawy, kto siedzi w środku, ale nadal chce dzielić świętującą wspólnotę na dobrych i złych, dąży do zbudowania nowych murów, podczas gdy król zniszczył każdy upokarzający mur, ten może nie zauważyć, co czyni. Jednak w ten sposób niszczy przede wszystkim samego siebie, ale też innych i dobrą atmosferę uczty. Być może przeraża nas nieco reakcja króla, kiedy każe wyrzucić byle jak ubranego biesiadnika w samotność ciemności. Ale nie dzieje się tutaj nic innego jak tylko to, że król oddaje mu ten ból, który nieszczęśnik przysporzył wszystkim innym.